wtorek, 30 listopada 2010

Kara śmierci

Czy kara śmierci powinna zostać wprowadzona?


Wydaje się, że nie.
1. Sąd wydając karę może się mylić, a skazany niesłusznie zostanie pozbawiony życia, więc w prawie nie powinno być kary śmierci.
2. Na prokuratorze, sędzi oraz wykonawcy kary może ciążyć poczucie winy za zabicie drugiego człowieka, zatem nie powinno wykonywać się kary śmierci.
3. Egzekucja jest nieodwracalna, zatem kara śmierci nie powinna być wprowadzona.
4. Rodzina jest skazana na utratę bliskiej osoby, dlatego kara śmierci nie powinno być kary śmierci.
5. Religia chrześcijańska zakazuje zabijać, dlatego kara śmierci nie powinna być wprowadzona.
6. Zamiast kary śmierci istnieje kara dożywotniego pozbawienia wolności, dlatego kara śmierci nie powinna być wprowadzona.
7. Człowiek, który zabija nie zważa na karę, gdyż działa nie w pełni świadomie, zatem nie ciąży na nim pełna wina moralna za morderstwo, więc nie powinno być kary śmierci w prawie.

Przeciw temu.
1. Skazany na dożywocie nie jest całkowicie odizolowany od ludzi, gdyż potrzebuje np. opieki lekarskiej. Lecz jako morderca (czyli człowiek nadprzeciętnie niebezpieczny) może zabić ludzi, którzy się nim opiekują, dlatego należy wprowadzić karę śmierci dla morderców zamiast dożywocia.
2. Ekonomicznie rzecz ujmując, podatnicy nie powinni utrzymywać morderców, który odsiadują wyrok dożywotniego pozbawienia wolności, a zatem jedyną dla nich karą powinna być kara śmierci.
3. Skazany na dożywocie może w jakiś sposób uciec i nadal będzie stwarzał zagrożenie, dlatego powinno go się jak najszybciej karać śmiercią.
4. Często zdarzyć się może, że jakaś grupa związana z mordercą skazanym na dożywocie porwie kogoś – tudzież nawet zabije - i zażąda okupu w postaci uwolnienia tego mordercy, który będzie stwarzał zagrożenie.
5. Większość wielkich religii świata dopuszcza stosowanie tej kary, dlatego powinna zostać wprowadzona.
6. Według sondaży z A.D. 1999 77% Polaków jest za karą śmierci, dlatego powinna zostać wprowadzona.
7. Morderca planując morderstwo bierze pod uwagę karę, a zatem mordując godzi się na śmierć dla siebie, więc powinno się go pozbawić życia.
8. Religia chrześcijańska zezwala na karę śmierci, pisze bowiem Apostoł: „Jeśli czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno władza nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga”. Zatem powinno się wprowadzić karę śmierci.
9. Często zdarzają się samobójstwa wśród osób odsiadujących dożywocie, zatem można wprowadzić bez przeszkód karę śmierci.

Odpowiadam:
Kara śmierci była stosowana od dawna i to z dobrym skutkiem. Dopiero współcześnie zaczęto jej zabraniać pod płaszczykiem humanitarności i praw człowieka. Kara śmierci była karą normalną, a władze chrześcijańskie wychodziły z prostego założenia, że jeśli skazanego opatrzy się świętymi Sakramentami, to spokojnie w ramach ekspiacji może zostać zabity, po czym będzie zbawiony. Jest to według mnie słuszny tok rozumowania, choć w dzisiejszym zlaicyzowanym świecie, gdzie korzystanie z życia jest – w mniemaniu wielu – naczelną wartością, pewnie nie do przyjęcia. Obok religijnego punktu widzenia, który jest bardzo słuszny, kara śmierci jest dobra z innych względów, wyżej już wymienionych. Ludzie odczuwają współcześnie niechęć do tej kary z bliżej niewiadomych sobie powodów, jednak według mnie powodem jest zbytnie przywiązanie się do życia (i korzystanie z niego) i podświadoma – choć niekoniecznie dobra – chęć jak najdłuższego go utrzymywania. Jednak śmierć i tak jest nieunikniona, a kara śmierci jest jedynie jej przyśpieszeniem. Chcę także – dla jasności – zaznaczyć, iż udowadniamy tutaj słuszność kary śmierci za morderstwo. Należy odróżnić morderstwo od zabójstwa, gdyż zabójstwo jest tylko pozbawieniem życia, być może nie w pełni świadomie, natomiast morderstwo jest zabójstwem świadomym, dobrowolnym i z premedytacją. Dlatego opierając się na powyższych argumentach (za) i odpierając wcześniejsze (przeciw) uważam, że więcej przemawia za wprowadzeniem kary śmierci.

Rozwiązanie trudności:
Ad 1. Podobnie sąd może się mylić wydając wyrok dożywocia. Małe jest prawdopodobieństwo, by po wyroku jeszcze się ktoś zajął sprawą. Natomiast jeśli coś jest niejasne, sąd orzeka na korzyść oskarżonego – należy o tym pamiętać. Jeśli coś jest niejasne, należy wątpliwości w poszczególnych przypadkach rozpatrywać. Jednak pojedyncze przypadki – wyjątkowe – nie mogą zaważyć na wprowadzeniu możliwości stosowania kary śmierci.
Ad 2. Jest to jednak już afekt tychże osób. Należy się im opieka duchowa i psychologiczna. Winy moralnej za skazanie winnego na śmierć w żadnym razie nie mają. W Księdze Przysłów czytamy: „Dzięki Mnie królowie panują i słusznie wyrokują urzędnicy”.
Ad 3. Właśnie nieodwracalność kary jest cechą pozytywną, bowiem po egzekucji przestępca już więcej nie zamorduje.
Ad 4. Podobnie jednak jest w przypadku dożywocia. Różnica polega na kontaktowaniu się, jednak nie może to stanowić wystarczającego argumentu przeciwko możliwości stosowania tej kary.
Ad 5. Religia chrześcijańska nie zakazuje kary śmierci, jak wykazaliśmy to w odpowiedzi.
Ad 6. Z wielu powodów o jakich mówiliśmy w argumentach za karą śmierci, ta jest lepsza od dożywocia.
Ad 7. Należy rozróżnić morderstwo od zwykłego zabójstwa, o czym mówiliśmy w odpowiedzi.

niedziela, 18 lipca 2010

O sposobie studiowania - św. Tomasz z Akwinu

List św. Tomasza z Akwinu, "De modo studendi".
Tłumaczenie Krzysztofa.

Ponieważ zapytałeś mnie, w Chrystusie mi najdroższy bracie Janie, jak zabierać się do zdobywania skarbu wiedzy, to jest moja rada, którą ci daje: abyś przez rzeczki, nie prosto do morza wchodził, gdyż powinieneś od łatwych do trudnych rzeczy przechodzić.
To jest moja rada o życiu twoim:
Bądź powściągliwy w mowie, nie śpiesz się chodzić do pomieszczenia, gdzie ludzie rozmawiają.
Dbaj o czystość sumienia, nie przestawaj mieć czasu na modlitwę.
Kochaj być często w celi, jeśli chcesz być wprowadzony w pomieszczenie winne.
Wszystkim ukazuj się jako zdatny do bycia lubianym, lub chociaż próbuj, ale nie ukazuj się zbyt z kimkolwiek spoufalony, gdyż nadmiar poufałości rodzi pogardę i spowolni cię w nauce. I nie wdawaj się wcale w uczynki i słowa światowych ludzi.
Ponad wszystko, unikaj czczej gadaniny, nie zapomnij naśladować kroków Świętych i cnotliwych ludzi
Nie patrz na to, kto mówi, lecz co jest rozsądnie mówione zapamiętaj.
To co czytasz, staraj się zrozumieć, abyś się upewnił co do wątpliwości.
Włóż cokolwiek możesz w szafę swego umysłu jak gdybyś chciał napełnić naczynie.
"Nie pożądaj rzeczy większych od ciebie".
Podążaj śladem błogosławionego Dominika, który liście, kwiaty i owoce, przydatne i cudowne, w winnicy Pana Boga Zastępów, tak długo jak życie miał za towarzysza, wydawał.
Jeśli według tego postępować będziesz, osiągniesz to, co będziesz pożądał.
Powodzenia!

wtorek, 6 lipca 2010

Europa w cieniu ateizmu

Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską, a Polak Polakiem.
Słowa Adama Mickiewicza przedstawiają nieodwołalne fundamenty Europy, dzisiaj tak często podkopywane przed antyklerykalne hufce przeciwników Kościoła. Dzisiejsze państwo o nazwie Unia Europejska chce wykorzenić krzyż z ziem europejskich, i – co gorsza – konformistyczni „katolicy” na to się godzą. Papież Benedykt XVI przyznał, że ataki na Kościół nie pochodzą tylko z zewnątrz, ale i od wewnątrz. Dzisiejsi „katolicy”, którzy wybierają sobie z nauki Kościoła jedynie to, co im pasuje, w imię tzw. wolności chcąc wyrzucenia krzyży z instytucji publicznych, prawa do aborcji czy in vitro. Już ojciec ateizmu, Ludwik Feuerbach rzekł: Prawdziwymi ateistami są dzisiejsi chrześcijanie, którzy twierdzą, że wierzą w Boga, ale dokładnie tak, jakby Bóg nie istniał. Są tacy, którzy chcą być neutralni w walce między złem a dobrem, miedzy wężem a Niewiastą. Tedy na usta cisną się jedynie słowa Boskiej Komedii: Nie mówmy o nich. Popatrz i przejdź dalej. Takich ludzi niebo nie chce a piekło trzyma w przedsionku.

Fundamentem Europy jest chrześcijaństwo. To na chrześcijaństwie były budowane największe państwa europejskie, jak tzw. pierworodna córa Kościoła, czyli Francja. Krzyż towarzyszył Europie od jej cywilizacyjnych początków, kiedy to w IV w. po latach prześladowań w cudowny sposób Konstantyn Wielki uznaje chrześcijaństwo za religię równą innym, a jego następcy za religię panującą. W cieniu krzyża Europa rozwijała i umacniała się przez wieki. Dzięki krucjatom właśnie, arabowie nie zdołali wedrzeć się do Europy, wbrew obiegowej opinii to właśnie Inkwizycja dała początek nowoczesnym sądom z licznymi prawami oskarżonych, przy krucyfiksie pracowali najwięksi europejscy filozofowie, to chrześcijanie zrewolucjonizowali gospodarkę, chrześcijanie – wbrew temu co się popularnie mówi – rozwinęli naukę. Papieże na przestrzeni dziejów byli mecenasami kultury i sztuki przechowując najznamienitsze dzieła artystów w czasie zagrożeń. Kościół jest ojcem uniwersytetów, sam zakładał i troszczył się o nie. Pod krzyżem, znakiem Zbawienia, Europa jednoczyła się przeciwko najeźdźcom. Chrześcijaństwo wrosło w kulturę europejską, miało wpływ na język i wszystko, co europejskie.

Niestety, wraz z oświeceniem Europa zaczęła staczać się po stokach ateizmu. Wszechobecne wolnomularstwo pod hasłem wolność, równość, braterstwo atakuje Kościół i zradza rewolucję francuską. Na łonie pierworodnej córy Kościoła zagnieździł się Lucyfer, nieustanny nasz oskarżyciel przed Bogiem. W imię wolności wyrzuca się kartuzów z La Grande Chartreuse, w imię równości działa się wedle słów Aristide’a Branda: Musimy wyrzucić Chrystusa z całego państwa, w imię braterstwa zabija się duchownych, jak np. podczas masakry księży w 1792 roku. W wyniku rewolucji francuskiej i ogólnej kampanii przeciw Kościołowi, muzułmanie zyskują otwartą drogę do Europy. Początkowo pokojowo, jako imigranci, później jednak coraz częściej organizują wszelkiej maści manifestacje, jak np. we Francji przeciwko (!) laicyzacyjnej polityki państwa. W tym samym czasie, trybunał w Strasburgu nakazuje ściągać krzyże w szkołach.
Europa nie znosi pustki. W miejsce krzyża wejdą półksiężyce, w miejsce nawołujących do chrześcijańskiej miłości kapłanów wejdą nawołujący do dżihadu imamowie. Tam, gdzie chrześcijanie walczyli z różańcem w ręku przeciwko antyklerykalności władz, tam islamiści będą walczyć z karabinem. Gdyby Adam Darski spalił nie Biblię, lecz Koran, leżałby za dwa dni po tymże w rowie z kulą w głowie i, dla przykładu, z rozciętym brzuchem. Gdyby Strasburg nie zakazał wieszania krzyży, lecz półksiężyców, pewnie byłby to ostatni zakaz, i później nie byłoby co zbierać z członków trybunału.

Dość szara wizja przyszłości… Nie możemy dopuścić do tego, więc nie możemy dopuścić do wykorzenienia chrześcijaństwa z Europy. Jedyna nadzieja w Bogu, lecz nie możemy się poddawać, musimy walczyć, bez kompromisu.
Jedyna nadzieja jest w Bogu chrześcijańskim, Bogu miłości. Ateistyczna Europa nie przetrwa. Francuski pisarz A. Malraux, że XXI wiek albo będzie religijny, albo go nie będzie. To właśnie myśl ateistyczna była prowodyrem rewolucji francuskiej. Dwa zbrodnicze totalitaryzmy XX wieku, czyli komunizm i nazizm, były także skutkiem odejścia od Boga. Jedynie chrześcijańska Europa, z Ewangelią miłości może przetrwać burze czasów. Cała antyklerykalna propaganda ateistów jest kłamstwem. Historia Kościoła jest pełna światła, a nauka nie przeczy istnieniu Boga. Otuchę przynoszą słowa Matki Bożej: Na koniec Moje Niepokalane Serce zatriumfuje.

czwartek, 6 maja 2010

Akt rozumu... czyli o wierze rozważania

Credo ut intelligam.
Coraz częściej spotyka się ludzi, którzy odeszli od Kościoła lub w ogóle stracili wiarę w Boga. Zjawisko utraty jest spowodowane - co się może wydawać nieprawdopodobne - właśnie... wiarą. Tak, wiarą. Katolicy często doznają jakiegoś olśnienia w wierze, i nagle stwierdzają, że mają głęboką wiarę. Jest to mylne, gdyż taka "wiara" jest najczęściej ogołocona z rozumu, jest ślepa. Kiedy tylko takiemu człowiekowi przejdzie ten zachwyt, to młodzieńcze zauroczenie, nagle stwierdza, że nie ma Boga bo Go przestał czuć. Stwierdza śmierć Boga. Ten zachwyt wiarą nie bierze się ex nihilo.
Weźmy przykład jakiejś grupy w której występują niesamowite zjawiska jak "spoczynki w Duchu Świętym" czy inne podobne. Człowiek który się praktycznie swoją wiarą nie interesował wchodząc do takiej grupy nagle doznaje olśnienia, a odpowiedni ludzie mu wpajają, że to pochodzi od Boga, a ten człowieczek bezkrytycznie w zachwycie to przyjmuje. Rozumu nie ma, bo po co? "Trzeba ufać!" Grupa się rozlatuje, księdza przenieśli. Nie ma "spoczynków", nic się nie dzieje, modlitwa już nie ta, nie czuje się Boga. Bóg umarł. Nie ma Boga. Ateizm.
Myślę, że jest wiele takich przypadków. Skąd się bierze ten ateizm? Na to pytanie odpowiedział św. Pius X, który w swojej encyklice Pascendi Dominici Gregis potępia właśnie koncentrowanie się na uczuciach, doznaniach religijnych.

W czym choć odstępują od założeń racjonalistycznych, to jednak wpadają w błędy protestantów i pseudo-mistyków. Tak bowiem rozumują: w uczuciu religijnym - jeśli je głębiej zbadamy - wykryjemy łatwo pewną intuicję serca, przez którą człowiek bez żadnego pośrednictwa doświadcza rzeczywistości pierwiastka Bożego i w ten sposób powstaje pewność o istnieniu Boga, jak również o jego działaniu wewnątrz i na zewnątrz człowieka, pewność, która o wiele przewyższa wszelkie pewniki naukowe. I to jest owo prawdziwe doświadczenie, przewyższające wszelkie doświadczenie rozumowe.

Przyczyną zaś tego, że czasami ci i owi - racjonaliści - pogardzają ową pewnością i przeczą jej istnieniu, jest to, że oni nie chcą stworzyć wokół takiej atmosfery duchowej, która jest niezbędną do wywołania doświadczenia. Według modernistów, gdy ktokolwiek to doświadczenie osiągnie, staje się prawdziwie wierzącym.

Wszystkie religie są prawdziwe, ponieważ są one autentycznymi wyrazami różnych doświadczeń religijnych

Jak to wszystko dalekie od nauki katolickiej! Już zarodki tych błędów widzieliśmy w błędach potępionych przez Sobór Watykański.


Ten "zachwyt wiarą" jest zgubny i nie pochodzi od Boga - "po ich owocach ich poznacie", skoro owocem jest ateizm, krzewem Bóg być nie może. Choć najpierw można zobaczyć zwiększoną pobożność, jednak z biegiem czasu kolos na glinianych nogach upada, podobnież jak jest z nieuznanymi "objawieniami prywatnymi".
Przyczyną tego zachwytu jest modernizm. Często się w grupach podobnych do powyższego przykładu można zauważyć odrzucenie rozumu i niechęć do metody scholastycznej. Ta wiara jest budowana bez rozumu i dlatego niedojrzała upada, a sama swe źródło ma w doświadczeniach religijnych.
Kiedy zaś nasza wiara jest rozumna, spokojnie rozwija się. Rozum nie może stać w sprzeczności z wiarą jako dwie drogi poznania.
Świetnie to Pius X ujął w Przysiędze Antymodernistycznej:

Po piąte: z wszelką pewnością utrzymuję i szczerze wyznaję, że wiara nie jest ślepym uczuciem religijnym, wyłaniającym się z głębin podświadomości pod wpływem serca i pod działaniem dobrze usposobionej woli, lecz prawdziwym rozumowym uznaniem prawdy przyjętej z zewnątrz ze słuchania, mocą którego wszystko to, co powiedział, zaświadczył i objawił Bóg osobowy, Stwórca i Pan nasz, uznajemy za prawdę dla powagi Boga najbardziej prawdomównego.

Poddaję się też z należytym uszanowaniem i całym sercem wyrokom potępienia, orzeczeniom i wszystkim przepisom zawartym w encyklice Pascendi i dekrecie Lamentabili, zwłaszcza co się tyczy tzw. historii dogmatów.


Powiedzieliśmy zatem o "zachwycie wiarą", że ma swoje źródło w modernizmie dokładnie omówionym w encyklice Pascendi.

Aby zapobiec takiemu zjawisku należy szukać zrozumienia, wiara musi być rozumna.
Dalej pisze Papież:
Dwa są sposoby, których używają oni w celu obałamucenia umysłów. Pierwszy polega na tym, że usiłują usunąć przeszkody, stojące im na drodze, drugi: chcą wykryć i zastosować czynnie i cierpliwie wszystko to, co może być dla nich pożyteczne. Trzy są główne przeszkody, które w swych dążeniach spotykają na drodze: filozofia scholastyczna, powaga Ojców Kościoła i Tradycja, i urząd nauczycielski Kościoła. Przeciwko temu walczą najzawzięciej. To też filozofię i teologię scholastyczną gdzie tylko mogą ośmieszają i nią pogardzają. Czy to czynią z ignorancji, czy ze strachu, czy też dla jednej i drugiej racji, dość, że skłonność do modernizmu łączy się zawsze z nienawiścią do metody scholastycznej; najpewniejszym objawem, że skłonność do modernizmu budzi się w pewnym umyśle, jest odraza tegoż do metod scholastycznych.

Dlatego trzeba czytać Katechizm Kościoła Katolickiego czy Sumę Teologii, a do wszelkich zjawisk modernizm wywołujących (jak "spoczynki w Duchu Świętym" czy objawienia prywatne) należy podchodzić z wielką ostrożnością. Oczywistym składnikiem pogłębiania prawdziwiej wiary jest modlitwa. Trzeba również czytać Pismo Święte (najlepiej z komentarzem) oraz to, co Kościół Święty nasza Matka podaje do wierzenia. Z wielkim pożytkiem jest czytanie książek teologicznych, czy pism Ojców i Doktorów Kościoła oraz rozmowa z mądrymi ludźmi. Nie można przerazić się wątpliwościami, wtedy po prostu trzeba je rozwiązywać (z pomocą śpieszy Tomasz ze swoim opus vitae). Wątpliwości niestraszne, skoro Prawda jest z nami. Dobrze jest wybrać sobie jakiegoś świętego za szczególnego patrona i go naśladować. Ja wybrałem Tomasza z Akwinu, który pomógł mi niezmiernie, dlatego zachęcam do pogłębiania wiadomości o św. Tomaszu, o tym jak wierzył, jak myślał i jak żył.

Na koniec zamieszczam tekst jednej z piosenek Jacka Kowalskiego, "Kazanie Świętego Jacka":
Jeżeli wierzysz w Boga pamiętaj, że prawda jest jedna,
Niezmienna i nieodwołalna i do zbawienia potrzebna.
Te słowa w sercu wyryj i w duszy swej rozważaj,
A jeśli ktoś ci mówi, że ma własną prawdę – uważaj!
Albowiem człowiek sam z siebie niczego nie ustanowi:
Nie ufaj byle komu zaufaj Kościołowi.
Nie w księdza wierz, ale w Kościół. Nie szukaj podłych błahostek,
Dziś gdy pragnienie prawdy zastąpił głód ciekawostek.
Toleruj głupców, lecz temp głupotę i podły gust.
Nie pozwól w imię miłości zamykać sobie ust.
Niech wiedzą niedoskonali, że są niedoskonali,
Albowiem prawdziwa miłość w prawdzie się doskonali.
Nie próbuj naśladować głupoty prostego tumu,
Jeżeli Bóg dał ci rozum, to rób użytek z rozumu.
Na przekór inteligentnej wulgarnych mędrców armii,
Niech wiara twa szuka rozumu, a rozum prawda się karmi.
Niech nie zachwieje tobą dyskurs przewortnie mętny,
Bo szatan nie ma mądrości jest tylko inteligentny.
Szatan jest księciem kłamstwa oraz artystą grzechu.
Fałsz miesza pół na pół z prawdą, nie rezygnując z uśmiechu.
Przedrzeźnia dobroć Boga i Mękę Zbawiciela,
Ludzkości ułatwia życie, rozgrzeszeń chętnie udziela,
ale kto sobie i innym prawdę powiada w oczy,
takiemu człowiekowi i szatan nie podskoczy.
Lecz nie myśl poznawszy Prawdę,
Że nic ci więcej nie trzeba.
Najgorszy łajdak może przed Toba wejść do nieba.
Bo miłosierdzie Pańskie Sąd Ostateczny uprości:
Każdemu odmierzy tylko według jego miłości.
Ty módl się o miłosierdzie i bądź miłosierny dla brata.
A myśląc o dniu dzisiejszym myśl zawsze o Końcu Świata.
Jeżeli wierzysz w Boga pamiętaj, że prawda jest jedna,
Niezmienna i nieodwołalna i do zbawienia potrzebna.
Te słowa w sercu wyryj i w duszy swej rozważaj,
A jeśli ktoś ci mówi, że ma własną prawdę – uważaj!
Albowiem człowiek sam z siebie niczego nie ustanowi:
Nie ufaj byle komu zaufaj Kościołowi.

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Obraz Lecha Kaczyńskiego w mediach

Zastanowiło mnie - i nie tylko mnie - dlaczego media przed śmiercią Lecha Kaczyńskiego przedstawiały go jako "zakompleksionego gbura" z wadą wymowy, który nigdy się nie uśmiecha i nic nie jest wart, a wszystkie błędy koloryzowano i mówiono o nich przez baardzo długo.
Nagle, po śmierci dowiadujemy się, że miał wspaniałą pamięć, znawca prawa, humorysta, bardzo miły człowiek, dusza towarzystwa, darzył wielkim szacunkiem osoby starsze i kobiety... i tak można wymieniać jeszcze bardzo długo. Co jest ciekawe: media miały "uśmiechnięte" zdjęcia czy nagrania Pana Prezydenta - bo są one teraz pokazywane. Dlaczego, przed jego śmiercią tego nie było? Dlaczego!? Dlaczego media w Polsce dawały zakłamany obraz Głowy Państwa? Dlaczego media nie są bezstronne!? Dlaczego...?
Osobistej sympatii przez owy zakłamany obraz nie czułem, ale wiedziałem, że bracia Kaczyńscy to najczystsi ludzie w kraju. Dlaczego? Gdyby wyciągnęli na nich coś złego, przez rok by o tym mówiono w telewizji, i nawet mój pies by o tym wiedział.
Na koniec wypowiedzi niektórych ludzi (zaczerpnięte z frondy):

Janina Jankowska, dziennikarka, przewodnicząca Rady Programowej TVP:

„Składają hołd "obciachowemu" prezydentowi, który przez cztery lata był ulubioną tarczą do polityczno-medialnych strzałów, przedmiotem kpin i westchnień, by jak najszybciej odszedł, a także wiecowego skandowania "Były prezydent Lech Kaczyński".

Nagle przed komentatorami odkrywa się inna prawda. Zaciekłym wrogom politycznym łamie się głos. Stefan Niesiołowski zawiesza spory polityczne. Dziennikarski przeciwnik prezydentury Lecha Kaczyńskiego, Janusz Rolicki już rano mówi w "Trójce", że Lech Kaczyński miał wizję Polski, był w swoich działaniach bardzo konsekwentny i być może czas ujawni niedoceniane walory tej prezydentury. Inni przypominają, że to Kaczyński pierwszy wprowadził temat bezpieczeństwa energetycznego na forum UE. Polityka wschodnia, wyjazd do Gruzji, dziś można docenić dalekowzroczność tych działań. Wraz kondolencjami napływają nowe informacje o naszym kartoflano -"obciachowym" prezydencie. Angela Merkel podkreśla walory polityka, zawsze znajdowała w nim zrozumienie problemów europejskich. Inni europejscy przywódcy mówią o Lechu Kaczyńskim jako o wybitnym mężu stanu. Adam Michnik w trzech rozgłośniach radiowych Agory nazywa go Wielkim Polskim Patriotą, wspaniałym człowiekiem. "Ból jego najbliższych jest bólem całej Polski". Jak nikt, doceniam te słowa.

Pytając o sens tej tragedii myślę o tej zmianie. Czy taka musiała być cena przywrócenia Lechowi Kaczyńskiemu godności męża stanu? Gdyby nie zginął, czekałoby go dalsze ośmieszanie, poniżanie, niedocenianie jego zasług, wreszcie najprawdopodobniej przegrana o reelekcję. Mam nadzieję, że w pamęci Polaków pozostanie jako mąż stanu, wielki polski patriota.

Salon24.pl (11.04.2010)


Eli Barbur, izraelski dziennikarz urodzony w Polsce, korespondent polskich mediów:

„Na wieść o katastrofie - odezwał się we mnie jakiś odwieczny skowyt”.

„Izraelczycy odbierają polską tragedię w sposób quasi osobisty. Przypuszczalnie dlatego, że prezydent Kaczyński uważany był tutaj zawsze za przyjaciela Żydów, a zwłaszcza Izraela - na arenie europejskiej. Dużą rolę odgrywa też z pewnością fakt, że polska tragedia zdarzyła się w przededniu rozpoczynających się dziś wieczorem obchodów Dnia Holokaustu.

Na znak solidarności z Polakami uczestnicy jutrzejszego Marszu Żywych „Auschwitz-Birkenau” będą nieśli izraelskie flagi z żałobnym kirem. Nie wiem, czy zostanie to pokazane należycie przez polskie media, które na razie prawie nic nie mówią o wyrazach solidarności ze strony Izraelczyków”.

Salon24.pl (11.04.2010)


Igor Janke, „Rzeczpospolita”:

„Zabił wielki dzwon dla wszystkich, bo myślę, że ten samolot spadł, bo nasze państwo źle działa. A państwo źle działa, bo my wszyscy – i politycy i dziennikarze i blogerzy tu, i zwykli obywatele , nie dbamy o nasze państwo. Pozwoliliśmy im na prowadzenie takiej polityki. My wszyscy. I dziennikarze i blogerzy. Wszyscy obywatele”. „Teraz musimy się z tym wszystkim uporać. Musimy wypełnić to miejsce po wybitnych ludziach, którzy odeszli. I musimy lepiej pracować nad państwem. Każdy w swoim miejscu. Nie znaczy to, że mamy zaprzestać się różnić i spierać. Broń Boże. Ale możemy trochę bardziej się szanować i trochę więcej od siebie i od innych wymagać. Od polityków, by traktowali nas poważnie. Ale i my traktujmy ich poważnie”


Paweł Milcarek („Christianitas”):

„Przyszedł ten niezwykły moment: że Prezydent mówi światu o tragedii naszej historii – i wszyscy słuchają, wsłuchują się jak nigdy dotąd: prasa niemiecka czy telewizja rosyjska, wszystko wypełnia się wspomnieniem o Katyniu. Smoleńsk 2010 otwiera Europie oczy na Katyń 1940. Prezydent Rzeczypospolitej, wszyscy wstają. Tym razem bez ociągania i złośliwości – z powagą, której nie był czasami w stanie przywołać majestat Urzędu; przywołał ją majestat śmierci”.

„Nasza świadomość i uwaga zostały jakby przywiązane w tych dniach do jednego punktu, unieruchomione w nim przez pajęczynę “zbiegów okoliczności”: okrągła rocznica Katynia, Niedziela Miłosierdzia Bożego, dzień umierania Jana Pawła II – wszystko to nagle tak blisko, uchwycone w jedną garść strasznego wydarzenia katastrofy smoleńskiej”.

„Jest coś co unieruchamia gonitwę myśli i ruchliwość uczuć – gdy pomyślimy, że w jednym uderzeniu “rodziny” katyńskie wróciły do swych dziadków, ojców, stryjów… naczelni dowódcy Wojska Polskiego przywitali się z dawno zabitymi oficerami… poszli do nich kapelani z biskupem polowym… A wszystko to brzmi potężnie także dlatego, że cały ten tłum ludzi poszedł na drugą stronę za Prezydentem”.


Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duszpasterz Ormian, historyk, publicysta, działacz społeczny

„Tragedia w Smoleńsku miała miejsce w czasie bardzo symbolicznym, w wigilię Niedzieli Miłosierdzia Bożego. Dokładnie w wigilię tego święta 5 lat temu zmarł Jan Paweł II. Choć data dzienna była inna. Jest więc znamienne, że po pięciu latach w tę samą uroczystość kościelną dzieje się takie wydarzenie. Myślę, że tu nie ma przypadku.

Zawsze trudno określić, co Pan Bóg chciał przez takie wydarzenia powiedzieć. To pytanie nie tylko do teologów czy duchownych, ale do wszystkich. Ja mam swoją odpowiedź: przede wszystkim ogromną wartością jest życie. Na co dzień człowiek tego nie docenia. Dopiero dziś widzimy, że kariera, pieniądze nie są najważniejsze. Liczą się inne wartości. Dla wielu może to być więc szansa na życiową refleksję, pozytywny wstrząs”.

„Fakt” (12.04.2010)

sobota, 10 kwietnia 2010

Dawno temu, za górami, za lasami, był sobie stos... Czyli ile prawdy w bajce o Inkwizycji

Coraz częściej słyszy się, jaka to Inkwizycja była niedobra. Że niby miliony osób spaliła! Jest to wynik fałszowania informacji np. przez media. A lwia część katolików w to wierzy. Mało tego - przekonuje innych, że tak było! Mało kto ma na tyle sił, aby wejść choćby na wikipedie i zobaczyć liczbę "ofiar". Ludzie nie znając faktów powołują się na nie. "Takie są fakty!" - ileż razy to słyszałem... Kiedy człowiekowi takiemu się powie, że Ziemia ma 4,4 mld lat - uwierzy. Kiedy się powie, że w historii Inkwizycji było ok. 10 tys. wyroków śmierci (łącznie z Inkwizycją Hiszpańską) - można się spotkać ze śmiechem i wykpieniem.
Pragnę krótko opisać jak to z tą Inkwizycją było. Nie będę się rozpisywał, gdyż już niejedna publikacja o tym zagościła w księgarniach czy czasopismach.

Inkwizycji definicja encyklopedyczna
Encyklopedia PWN mówi:

Inkwizycja [łac. inquisitio 'poszukiwanie w określonej sprawie', 'przesłuchanie'], procedura prawna mająca na celu udowodnienie słuszności oskarżenia, wypracowana w prawodawstwie rzymskim w I w. n.e., przejęta w późniejszych wiekach przez Kościół i zastosowana w sprawach dotyczących herezji. Od XV w. przekształcona w stałe, kościelno-państwowe trybunały, działające jeszcze po przełomie XVIII i XIX w. Do XX w. przetrwała jedynie Inkwizycja Rzymska, przekształcona w 1908 przez papieża Piusa X w Kongregację Świętego Oficjum, a następnie w 1965 przez Pawła VI - w Świętą Kongregację Doktryny Wiary.


Ha! Kto by się spodziewał, że Inkwizycja ma swoje dalekie początku w jakimś... prawie rzymskim?

Co było pierwsze: stos czy Inkwizycja?
Kościół od czasów Apostolskich musiał podejmować wyzwania ze strony sekt i ugrupowań heretyckich. Wtedy heretyków nazywano "słabymi braćmi" a najcięższą karą była ekskomunika. Sytuacja zmieniła się, kiedy Cesarstwo Rzymskie uznało Chrześcijaństwo za religię tolerowaną (313) a później dominującą (380). W państwie które zostało utożsamione z Kościołem herezja przestała być tylko kwestią doktrynalną, lecz była odtąd kwalifikowana w kategoriach zdrady. Dlatego Kodeks Teodozjusza (453) oraz Corpus Iuris Civilis Justyniana (534) przewidywały za nią surowe kary: od konfiskaty majątku po karę śmierci. Kościół - chociaż oficjalnie podchodził z dystansem do tak sformułowanego prawa państwowego - usankcjonował je jednak w jakiejś mierze przez nauczanie Ojców Kościoła. Po upadku Cesarstwa na Zachodzie prawo rzymskie stało się podstawowym przedmiotem studiów na uniwersytetach w XII w. i zasadniczym punktem odniesienia dla prawno-monarchicznego modelu Kościoła. W kategoriach zdrady oceniali herezję zarówno kanoniści (za Gracjanem z Bolonii), jak i teologowie (jak np. św. Tomasz z Akwinu) oraz papieże (począwszy od bulli Innocentego III Vergentis in senium 1199). Efektem była procedura inkwizycyjna wobec heretyckich ruchów, takich jak np. katarzy.
Pierwsze surowe kary wobec katarów stosowali władcy świeccy (a nie kościelni).
Rajmund hrabia Tuluzy nakazał kierowanie złapanych katarów od razu na stos, bez sądu i prawa obrony.
Król Aragonii Piotr II nakazał opuszczenie swego królestwa wszystkim heretykom. Wszyscy którzy się do tego nie zastosowali, mieli zostać spaleni na stosie.
Król Francji Robert II również nie pozostając w tyle na tle władców świeckich rozpoczął ściganie heretyków na własną rękę, mimo ostrego sprzeciwu lokalnych władz kościelnych.
Tendencja ta była związana z postrzeganiem cesarza jako zwierzchnika nad Kościołem, zatem musiał go bronić w kwestiach doktrynalnych.
W okresie przedinkwizycyjnym jedyne przewidywane przez Kościół kary dla heretyków to takie jak np. pielgrzymki, a najcięższą karą była dalej ekskomunika.

Jak to z tą Inkwizycją było
Początki Inkwizycji datuje się na pontyfikat papieża Lucjusza III (1181-1185). W roku 1184 na synodzie w Weronie papież uzgodnił z cesarzem Fryderykiem wspólny front w walce z herezjami, formalizując go w bulli Ad abolendam diversarum haeresum pravitatem. Bulla wyraźnie traktuje zagrożenie herezji w dwóch kontekstach: kontekście wiary i ładu społecznego (w bulli jest wprost o tym, że heretycy winni są obrazy majestatu władzy doczesnej, gdyż ta pochodzi od Boga). Początkowo urząd inkwizytora powierzony został lokalnym biskupom, którzy zobowiązani byli do wizytacji kanonicznych. Po prześledzeniu tego okresu da się zauważyć, iż bulla nie zapoczątkowała pogromu heretyków. Przeciwnie - wręcz je powstrzymała. Przed powołaniem Inkwizycji dochodziło bowiem do pogromów heretyków i licznych samosądów. Znane są historii osoby biskupów którzy bardzo narażali się na konflikt z lokalnymi władzami przez to, że byli przeciwni samosądom. Wbrew dekretowi Fryderyka II który nakazywał karę śmierci dla heretyków, bulla Lucjusza III w ogóle nie przewidywała takiej kary dla heretyków. Władcy świeccy bardzo chętnie zajmowali się heretykami, lecz nie zawsze czynili to uczciwie. Właśnie dlatego powstała Inkwizycja. Nie ma nic wspólnego z prawdą twierdzenie, jakoby Inkwizycja powstała by torturować, szpiegować i na stos posyłać ludzi na stos. Na tle sądownictwa epoki, Inkwizycja wyróżniała się obiektywnością i doskonałą organizacją. Była rzetelna, drobiazgowa, nowoczesna i - co stanowiła nowy element w ówczesnym sądownictwie - opatrzona dodatkowymi zabezpieczeniami dla oskarżonych. Wbrew pozorom brano pod uwagę możliwość choroby psychicznej i surowo karano świadków fałszywie zeznających.
Tortury - domena władz świeckich - były stosowane tylko i wyłącznie kiedy udowodniono winę, a oskarżony nie chciał się przyznać - nigdy zaś podczas śledztwa wstępnego. Zeznania na torturach musiały być dobrowolnie potwierdzone w 24 godziny po przesłuchaniu, w przeciwnym razie traciły ważność. Inkwizycja kategorycznie zabraniała torturowania dzieci, osób starszych i kobiet w ciąży.
W 1484 papież Innocenty VIII zobowiązał inkwizytorów do stanowczych działań przeciwko tym, którzy wzywają diabła.
Procesy o czary były najbardziej rozpowszechnione wśród... heretyków. To trybunały protestanckie paliły najwięcej czarownic. Największa fala polowań na czarownice miała miejsce w XVII w. i nie ograniczyła się ani do krajów katolickich, ani tym bardziej do trybunałów Inkwizycji. Pochłonęła ona 100 tys. osób, najczęściej kobiet (liczby z procesów katolickich podane są niżej).

Unus, duo, tres... Czyli Inkwizycja w liczbach
Dla lepszego przedstawienia działalności Inkwizycji, przedstawimy teraz statystyki.
Dokładna liczba procesów i wyroków skazujących na śmierć jest niemożliwa do ustalenia, ale zachowane źródła wskazują na poniższe dane.
We wszystkich krajach (zatem i w Hiszpanii) wyroki śmierci stanowiły 5% wszystkich procesów. Nie licząc Inkwizycji Hiszpańskiej, wyroki śmierci stanowiły ok. 2% wszystkich procesów.
Dokumentacje z Inkwizycji Portugalskiej zachowały się w całości. Trybunały portugalskie wydały 1808 wyroków śmierci, z których wykonano 1175.
Inkwizycja Hiszpańska - gdzie dokumentacje zachowały się z największymi ubytkami - wydała ok. 5-10 tys. wyroków śmierci. Niektóre wiarygodne źródła podają 3,5 tys. a niektóre 9 tys. Inkwizycja Hiszpańska była najsurowsza, a władza świecka nieprzeciętnie się tam mieszała.
Dokumentacje z Inkwizycji Rzymskiej są niekompletne, aczkolwiek dane z innych włoskich trybunałów są niemal kompletne.
Inkwizycja Rzymska wydała ok. 200 wyroków skazujących.
Inkwizycja Wenecka skazała 28 osób.
Inkwizycja Akwilei i Konkordii skazała na śmierć 14 osób.
Sumując wszystkie wyroki (z wymienionych przeze mnie państw oraz z innych trybunałów) można uznać, że Inkwizycja posłała na stos ok. 10 tysięcy osób. Margines błędu to kilka tysięcy. Jest to kropla w morzu, wystarczy spojrzeć na ofiary wojen i spisków średniowieczna. Warto zaznaczyć, że złego przypisuje się Inkwizycji, jak np. wspomniane polowania na czarownice, które dotyczyły głównie protestantów i ludzi świeckich. Podobnie Inkwizycji przypisuje się tzw. "sądy Boże" - czyli próby wody, próby żelaza. Zostały one zakazane przez Kościół, więc przejawem głębokiej głupoty (bo zawiniona niewiedza i powtarzanie błędu innych bez zweryfikowania informacji to głupota) jest przypisywanie tego Inkwizycji.
Przypomnę jeszcze raz, że artykuł ten nie ma na celu wyjaśniania całej historii Inkwizycji, lecz jedynie obalenie największych mitów na temat trybunałów inkwizycyjnych. Zainteresowanych zachęcam do czytania książki Franco Cardini i Marina Montesano "Historia Inkwizycji".
Do zredagowania artykułu użyłem encyklopedii PWN i czasopisma Polonia Christiana (gorąco zachęcam do nabywania tego dwumiesięcznika!).
Wiele osób twierdzi, że Inkwizycja zabiła miliony ludzi. Niektórzy próbują zawalić całe zło na Kościół. Wrzeszczy się o Inkwizycji, Krucjatach, ale mało kto mówi o aborcji. Dlatego, na koniec małe porównanie.
Komentarz do wykresów jest zbędny...


Święty Piotrze z Werony - módl się za nami!

Requiescant in pace

Z głębokości wołam do Ciebie, Panie,
o Panie, słuchaj głosu mego!
Nakłoń swoich uszu
ku głośnemu błaganiu mojemu!
Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie,
Panie, któż się ostoi?
Ale Ty udzielasz przebaczenia,
aby Cię otaczano bojaźnią.
W Panu pokładam nadzieję,
nadzieję żywi moja dusza:
oczekuję na Twe słowo.
Dusza moja oczekuje Pana
bardziej niż strażnicy świtu,
Niech Izrael wygląda Pana.
U Pana bowiem jest łaskawość
i obfite u Niego odkupienie.
On odkupi Izraela
ze wszystkich jego grzechów.
Chwała Ojcu, i Synowi, i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz, i zawsze, i na wieki wieków. Amen.



Panie, daj zmarłym niegodnym sługom Twoim, którzy zginęli w dzisiejszej katastrofie w Smoleńsku wieczne Zbawienie. Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci. Niech odpoczywają w pokoju wiecznym. Amen.

piątek, 9 kwietnia 2010

Nowy Blog

Witam wszystkich na moim nowym blogu. :)
Założyłem go, bo chce mówić (lub pisać) to, co myślę.
Głównie chodzi mi o obronę Kościoła (jak nazwa blogu wskazuje) - ale nie tylko.
Niektórym się nie podoba to, co mówię - ale mnie to nie przestrasza.
Tutaj chcę moje myśli zwerbalizować i je umieszczać.
Tyle z wstępu, zacznijmy coś pisać. :)