czwartek, 6 maja 2010

Akt rozumu... czyli o wierze rozważania

Credo ut intelligam.
Coraz częściej spotyka się ludzi, którzy odeszli od Kościoła lub w ogóle stracili wiarę w Boga. Zjawisko utraty jest spowodowane - co się może wydawać nieprawdopodobne - właśnie... wiarą. Tak, wiarą. Katolicy często doznają jakiegoś olśnienia w wierze, i nagle stwierdzają, że mają głęboką wiarę. Jest to mylne, gdyż taka "wiara" jest najczęściej ogołocona z rozumu, jest ślepa. Kiedy tylko takiemu człowiekowi przejdzie ten zachwyt, to młodzieńcze zauroczenie, nagle stwierdza, że nie ma Boga bo Go przestał czuć. Stwierdza śmierć Boga. Ten zachwyt wiarą nie bierze się ex nihilo.
Weźmy przykład jakiejś grupy w której występują niesamowite zjawiska jak "spoczynki w Duchu Świętym" czy inne podobne. Człowiek który się praktycznie swoją wiarą nie interesował wchodząc do takiej grupy nagle doznaje olśnienia, a odpowiedni ludzie mu wpajają, że to pochodzi od Boga, a ten człowieczek bezkrytycznie w zachwycie to przyjmuje. Rozumu nie ma, bo po co? "Trzeba ufać!" Grupa się rozlatuje, księdza przenieśli. Nie ma "spoczynków", nic się nie dzieje, modlitwa już nie ta, nie czuje się Boga. Bóg umarł. Nie ma Boga. Ateizm.
Myślę, że jest wiele takich przypadków. Skąd się bierze ten ateizm? Na to pytanie odpowiedział św. Pius X, który w swojej encyklice Pascendi Dominici Gregis potępia właśnie koncentrowanie się na uczuciach, doznaniach religijnych.

W czym choć odstępują od założeń racjonalistycznych, to jednak wpadają w błędy protestantów i pseudo-mistyków. Tak bowiem rozumują: w uczuciu religijnym - jeśli je głębiej zbadamy - wykryjemy łatwo pewną intuicję serca, przez którą człowiek bez żadnego pośrednictwa doświadcza rzeczywistości pierwiastka Bożego i w ten sposób powstaje pewność o istnieniu Boga, jak również o jego działaniu wewnątrz i na zewnątrz człowieka, pewność, która o wiele przewyższa wszelkie pewniki naukowe. I to jest owo prawdziwe doświadczenie, przewyższające wszelkie doświadczenie rozumowe.

Przyczyną zaś tego, że czasami ci i owi - racjonaliści - pogardzają ową pewnością i przeczą jej istnieniu, jest to, że oni nie chcą stworzyć wokół takiej atmosfery duchowej, która jest niezbędną do wywołania doświadczenia. Według modernistów, gdy ktokolwiek to doświadczenie osiągnie, staje się prawdziwie wierzącym.

Wszystkie religie są prawdziwe, ponieważ są one autentycznymi wyrazami różnych doświadczeń religijnych

Jak to wszystko dalekie od nauki katolickiej! Już zarodki tych błędów widzieliśmy w błędach potępionych przez Sobór Watykański.


Ten "zachwyt wiarą" jest zgubny i nie pochodzi od Boga - "po ich owocach ich poznacie", skoro owocem jest ateizm, krzewem Bóg być nie może. Choć najpierw można zobaczyć zwiększoną pobożność, jednak z biegiem czasu kolos na glinianych nogach upada, podobnież jak jest z nieuznanymi "objawieniami prywatnymi".
Przyczyną tego zachwytu jest modernizm. Często się w grupach podobnych do powyższego przykładu można zauważyć odrzucenie rozumu i niechęć do metody scholastycznej. Ta wiara jest budowana bez rozumu i dlatego niedojrzała upada, a sama swe źródło ma w doświadczeniach religijnych.
Kiedy zaś nasza wiara jest rozumna, spokojnie rozwija się. Rozum nie może stać w sprzeczności z wiarą jako dwie drogi poznania.
Świetnie to Pius X ujął w Przysiędze Antymodernistycznej:

Po piąte: z wszelką pewnością utrzymuję i szczerze wyznaję, że wiara nie jest ślepym uczuciem religijnym, wyłaniającym się z głębin podświadomości pod wpływem serca i pod działaniem dobrze usposobionej woli, lecz prawdziwym rozumowym uznaniem prawdy przyjętej z zewnątrz ze słuchania, mocą którego wszystko to, co powiedział, zaświadczył i objawił Bóg osobowy, Stwórca i Pan nasz, uznajemy za prawdę dla powagi Boga najbardziej prawdomównego.

Poddaję się też z należytym uszanowaniem i całym sercem wyrokom potępienia, orzeczeniom i wszystkim przepisom zawartym w encyklice Pascendi i dekrecie Lamentabili, zwłaszcza co się tyczy tzw. historii dogmatów.


Powiedzieliśmy zatem o "zachwycie wiarą", że ma swoje źródło w modernizmie dokładnie omówionym w encyklice Pascendi.

Aby zapobiec takiemu zjawisku należy szukać zrozumienia, wiara musi być rozumna.
Dalej pisze Papież:
Dwa są sposoby, których używają oni w celu obałamucenia umysłów. Pierwszy polega na tym, że usiłują usunąć przeszkody, stojące im na drodze, drugi: chcą wykryć i zastosować czynnie i cierpliwie wszystko to, co może być dla nich pożyteczne. Trzy są główne przeszkody, które w swych dążeniach spotykają na drodze: filozofia scholastyczna, powaga Ojców Kościoła i Tradycja, i urząd nauczycielski Kościoła. Przeciwko temu walczą najzawzięciej. To też filozofię i teologię scholastyczną gdzie tylko mogą ośmieszają i nią pogardzają. Czy to czynią z ignorancji, czy ze strachu, czy też dla jednej i drugiej racji, dość, że skłonność do modernizmu łączy się zawsze z nienawiścią do metody scholastycznej; najpewniejszym objawem, że skłonność do modernizmu budzi się w pewnym umyśle, jest odraza tegoż do metod scholastycznych.

Dlatego trzeba czytać Katechizm Kościoła Katolickiego czy Sumę Teologii, a do wszelkich zjawisk modernizm wywołujących (jak "spoczynki w Duchu Świętym" czy objawienia prywatne) należy podchodzić z wielką ostrożnością. Oczywistym składnikiem pogłębiania prawdziwiej wiary jest modlitwa. Trzeba również czytać Pismo Święte (najlepiej z komentarzem) oraz to, co Kościół Święty nasza Matka podaje do wierzenia. Z wielkim pożytkiem jest czytanie książek teologicznych, czy pism Ojców i Doktorów Kościoła oraz rozmowa z mądrymi ludźmi. Nie można przerazić się wątpliwościami, wtedy po prostu trzeba je rozwiązywać (z pomocą śpieszy Tomasz ze swoim opus vitae). Wątpliwości niestraszne, skoro Prawda jest z nami. Dobrze jest wybrać sobie jakiegoś świętego za szczególnego patrona i go naśladować. Ja wybrałem Tomasza z Akwinu, który pomógł mi niezmiernie, dlatego zachęcam do pogłębiania wiadomości o św. Tomaszu, o tym jak wierzył, jak myślał i jak żył.

Na koniec zamieszczam tekst jednej z piosenek Jacka Kowalskiego, "Kazanie Świętego Jacka":
Jeżeli wierzysz w Boga pamiętaj, że prawda jest jedna,
Niezmienna i nieodwołalna i do zbawienia potrzebna.
Te słowa w sercu wyryj i w duszy swej rozważaj,
A jeśli ktoś ci mówi, że ma własną prawdę – uważaj!
Albowiem człowiek sam z siebie niczego nie ustanowi:
Nie ufaj byle komu zaufaj Kościołowi.
Nie w księdza wierz, ale w Kościół. Nie szukaj podłych błahostek,
Dziś gdy pragnienie prawdy zastąpił głód ciekawostek.
Toleruj głupców, lecz temp głupotę i podły gust.
Nie pozwól w imię miłości zamykać sobie ust.
Niech wiedzą niedoskonali, że są niedoskonali,
Albowiem prawdziwa miłość w prawdzie się doskonali.
Nie próbuj naśladować głupoty prostego tumu,
Jeżeli Bóg dał ci rozum, to rób użytek z rozumu.
Na przekór inteligentnej wulgarnych mędrców armii,
Niech wiara twa szuka rozumu, a rozum prawda się karmi.
Niech nie zachwieje tobą dyskurs przewortnie mętny,
Bo szatan nie ma mądrości jest tylko inteligentny.
Szatan jest księciem kłamstwa oraz artystą grzechu.
Fałsz miesza pół na pół z prawdą, nie rezygnując z uśmiechu.
Przedrzeźnia dobroć Boga i Mękę Zbawiciela,
Ludzkości ułatwia życie, rozgrzeszeń chętnie udziela,
ale kto sobie i innym prawdę powiada w oczy,
takiemu człowiekowi i szatan nie podskoczy.
Lecz nie myśl poznawszy Prawdę,
Że nic ci więcej nie trzeba.
Najgorszy łajdak może przed Toba wejść do nieba.
Bo miłosierdzie Pańskie Sąd Ostateczny uprości:
Każdemu odmierzy tylko według jego miłości.
Ty módl się o miłosierdzie i bądź miłosierny dla brata.
A myśląc o dniu dzisiejszym myśl zawsze o Końcu Świata.
Jeżeli wierzysz w Boga pamiętaj, że prawda jest jedna,
Niezmienna i nieodwołalna i do zbawienia potrzebna.
Te słowa w sercu wyryj i w duszy swej rozważaj,
A jeśli ktoś ci mówi, że ma własną prawdę – uważaj!
Albowiem człowiek sam z siebie niczego nie ustanowi:
Nie ufaj byle komu zaufaj Kościołowi.

5 komentarzy:

  1. Hej,
    Przeczytałam uważnie Twój wpis na blogu dotyczący rozwoju ateizmu poprzez właśnie owe grupy modlitewne.Doskonale zdaję sobie sprawę o którą grupę Ci chodzi.Nie chcę rozpętać burzy ale ten temat w naszym kręgu jest jeszcze świeży:) Jeśli mogę się podzielić swoimi wewnętrznymi odczuciami to sama często zadawałam sobie pytanie "Czy aby wszystkie spoczynki na grupie są prawdziwe".W jednym wniosku zgadzam się z tobą niemalże w całości. Pan Kowalski który przychodzi sobie na taką grupę ładuje akumulatory aby po jakimś czasie znudzony całą akcją powrócił do pierwotnego stanu.Z twoich wypowiedzi rozumiem,że oskarżasz Te osoby które mają spoczynki na grupie o aktorstwo i jeszcze dolewasz do tego pewno manipulacje księdza? Dla mnie to jest oczywiste że do modlitwy nie można podchodzić zbyt uczuciowo ale uważam że nie wolno się modlić do Boga jak do słupa xddd Pewna część naszej grupy przychodzi aby przeszkadzać i to mnie osobiście dosyć razi ale spora część wie czego szuka i wie po co przychodzi.Podsumowywując całość to nie zgadzam się z Tobą ,że każdy odróciłby się od Boga po rozwiązaniu grupy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż... Na początku: witam na blogu! :)
    Nie oskarżam tych osób o aktorstwo. Byłbym do spoczynków bardzo ostrożny - są wątpliwe. No cóż, osoba, która właśnie przyjęła sakramentalnie Ciało Pańskie "rżnie łbem o posadzkę"... Chyba nie byłbym zadowolony, kiedy monstrancja (tudzież puszka) - z niewyjaśnionych przyczyn - nagle zwaliła się na podłogę, a ludzie by krzyczeli, że to Duch Święty. Niemniej jednak uważam, że ludzie krzyczący (najczęściej na czuwaniach) są najprawdopodobniej: ofiarą księcia ciemności, albo ofiarą zmanipulowania psychicznego (w efekcie czego pojawiła się jakaś choroba psychiczna). Z resztą nie tylko ja tak uważam. Wiele osób (w tym jeden biskup) tak uważa. Na temat spoczynków anegdotkę ciekawą mi jednej ksiądz opowiedział, kiedy był na Mszy o uzdrowienie i jakiś kapłan wszystkich błogosławił no i wszyscy padali. No ale jemu się to średnio podobało, no i ksiądz go błogosławi i co? I nic! Wszyscy mówią mu "poddaj się! poddaj się". On nie wiedział co to jest, to czemu ma się poddawać. Ciekawa sprawa. ;)
    Mogę napisać znowu artykuł o grupie po przemyśleniu tego wszystkiego, ale wątpię czy by się grupie to podobało... Natomiast to o odejściu od Boga wiem z... heh, z "Niezbędnika ateisty" (w empiku przeglądałem i wpadło mi wyznanie byłego zakonnika który odszedł od Boga po takim zachwycie wiarą), z encykliki, i... z własnego życia. :) Sam nie odszedłem - i Bogu dzięki! - ale jeśli bym - z łaski Bożej - nie miał przygotowania teologicznego to zwątpiłbym nieźle. Kiedy na modlitwie sie coś dzieje, to jak dziać się przestaje to ta modlitwa się inna wydaje. Destrukcyjne...
    Dobrze, pytam przedstawiciela grupy: pisać o grupie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam ponownie:)

    Ostatnio natrafiłam na pewien artykuł dotyczący psychicznego manipulowania ludzi poprzez własnie różnego rodzaju odnowy w Duchu Swiętym. W mojej głowie zrodził się zamęt dotyczący autentyczności tych krzyków i spoczynków:) Wydaje mi się że trudno jest jednoznacznie zinterpretować samemu to zjawisko:) Księża nie uczą ludzi o takich paranormalnych zachowaniach a literatura naukowa jest bardzo uboga:) Ja poprostu szukam prawdy i chcę rozwiac wszytskie swoje wątpliwości:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słuszne myślenie. Niektórzy grupowicze już na początku rozmowy ze mną mówią (mówili): "Możesz mówić, ja i tak zdania nie zmienię". A, co ciekawe, dokumenty Odnowy nakazują ostrożnie podchodzić do sprawy "spoczynków".
    Można prosić o tytuł tego filmu lub/i jakieś źródło? ;) Zobaczyłbym go z chęcią. No to myślę, że przy paru chwilach czasu napiszę znowu coś o grupie. A chętnie bym z Tobą porozmawiał na ten temat, ważne jest, żeby dojść do Prawdy. A wiara we wszystko co powie jakiś jeden ksiądz jak w dogmat, co jeszcze zalatuje herezjami, nie jest właściwym sposobem dociekania Prawdy.

    OdpowiedzUsuń